Porażki oraz sukcesy inwestycyjne. Co daje bardziej wartościowe lekcje?
Często w świecie inwestycji słyszymy o zwycięstwach i sukcesach. Uwielbiamy triumfować i słuchać o wygranych. Lubimy mieć rację lub czuć dumę, gdy nasza ukochana drużyna sportowa odnosi zwycięstwo. Myślę, że w tym ostatnim wypadku człowiek lubi się identyfikować z sukcesem i w jakiś sposób próbuje przyłączyć się do tego przyjemnego uczucia. Potwierdzeniem tej teorii może być reakcja po zwycięskim meczu naszej reprezentacji po którym można usłyszeć „wygraliśmy”, natomiast po porażce częściej usłyszymy „przegrali”...
Bo czy porażka jest tylko porażką? Życie nie raz pokazało, iż to właśnie niepowodzenia są bardzo cenne i mogą sprawić, że staniemy się mądrzejsi, uważniejsi lub odważniejsi. Po prostu urośniemy stając się lepszymi, cokolwiek to znaczy, dla każdego z nas. Bo przecież „porażka jest elementem sukcesu”, a kluczowe jest w tym to, że się nie poddamy. Wstaniemy z kolan i dalej będziemy dążyć do swojego celu. „Zwycięzcy nigdy się nie poddają, Ci którzy się poddają nigdy nie zwyciężają”, mówi klasyk. Na swojej drodze inwestycyjnej przeżyłem nie jedną porażkę, ale za każdym razem podnosiłem się i „walczyłem” dalej. Za każdym razem stawałem się silniejszy, mądrzejszy, bardziej uważny i świadomy. Na dzień dzisiejszy uważam , że moją największą bolączką jest problem z realizacją zysków. Ten błąd i duża ilość „kuzynów” tego błędu, były najczęstszymi z tych, które popełniałem. Jednak kolejne wnioski z nich wyciągane, prowadziły mnie również do sukcesów lub strat o znacznie mniejszych skutkach.
Przechodząc więc płynnie do sukcesów, podobno „zwycięzców się nie osądza...”, ja jednak chciałbym się przyjrzeć moim „sukcesom”. Przeanalizować, przemyśleć i sprawdzić proporcje moich umiejętności, podejścia psychologicznego, wiedzy i podejmowania dobrych decyzji, a ile w tym wszystkim było szczęścia. W przypadku zwycięstw, życie również niejednokrotnie pokazało, iż wdrapując się na „szczyt”, zaraz po jego osiągnięciu kolejne przystanki prowadzą kogoś już tylko w dół. Co mogłoby dowodzić teorii, „...iż łatwiej jest się wdrapać na sam szczyt, niż się na nim utrzymać”. W mojej opinii wiele zależy od człowieka i jego mentalności. Na kogoś dobrze działają porażki, po których błyskawicznie wstaje i prze naprzód, a kogoś innego uskrzydlają zwycięstwa, motywując go do dalszego działania. Co mogłoby być dowodem na to, że bardzo dużo zależy od naszej "głowy". W moich wpisach postaram się rozłożyć na czynniki pierwsze wszystkie przypadki porażek jak i zwycięstw. Zobaczymy co najlepiej działało i działa na mnie...
Ten wpis to wstęp do serii, w której będę opisywać swoje porażki i zwycięstwa, głównie na rynku finansowym, które sprawiły iż wyciągnąłem z nich jakieś wartościowe lekcje. Co w rezultacie doprowadziło mnie do miejsca, w którym jestem dzisiaj. Robię to również po to, aby jeszcze raz dobrze im się przyjrzeć, bo być może dotychczas coś umykało mojej uwadze. Podważę swoje przekonania, co pozwoli mi po czasie, spojrzeć na na te wszystkie historie z innej perspektywy.
Na sam koniec chciałbym Was zostawić z ilustracją, która często przewijała się podczas mojej drogi i przedstawia w pewnym sensie porażkę i zwycięstwo. Gdyby kiedyś pojawiła się u Ciebie myśl o tym, by się poddać, dobrze byłoby spojrzeć na ten obrazek lub go sobie przypomnieć... ;) KLIK